A było tak… Pewnego ranka poczułam taki ból pięty promieniujacy na podudzie, że ani chodzić, ani leżeć, ani siedzieć się nie dało. Przestraszylam się, że może to zapalenie żył głębokich, ale nie znalazłam charakterystycznych objawów tej choroby, czyli ocieplenia, zaczerwienienia, obrzęku lub swędzenia. Poza tym do tej pory krążenie żylne było raczej w porządku, nie licząc skłonności do żylaków, czemu staram się zapobiegać biorąc rutynę. Potem pomyślałam, że to na pewno jest ostroga piętowa, ale ona zwykle rozwija się bez objawów a jeśli już boli to najbardziej przy obciążaniu i jest to ból ostry. Przypomniałam sobie, że doświadczyłam już takiego bólu podczas pobytu na Cyprze, który szybko minął… Wreszcie wpadłam na to żeby sięgnąć po „Terapię punktów spustowych…” – moją „biblię” bez której ostatnio nigdzie nie wychodzę i sprawdzić co to za mięśnie mogą wywoływać taki straszny, nieustający ból. I to okazało się strzałem w dziesiątkę. Znalazłam aktywne punkty spustowe…